Ubarwienie to nigdy pewnik do identyfikacji, tak jak napisałem wyżej. W obrębie jednego miotu santanae miałem różnorakie samce jeżeli chodzi o wzór na pokrywie skrzelowej- ciężko znaleźć dwa identyczne osobniki.
Jeżeli chodzi o kształt ciała u ryb sezonowych, nie tylko u Simpsonichthys, to on też nie jest wyznacznikiem. U wielu samców zagrzebek i wachlarków dorosłe sztuki robią się znacznie bardziej masywne oraz "przygarbione" i młody samiec może być podobnej długości co dorosły a jednak będzie wyraźnie "niższy". No i w przypadku ryb mających tak gwałtowną ontogenezę w moment obserwujemy starzenie się organizmu i dodatkowe "przygarbienie" starszych osobników po prostu ze starości.
Plus przy sezonowych rybach zaniedbanie akwarysty szybko wychodzi na wierzch- często na zdjęciach wachlarków i zagrzebek widać krzywice nawet u młodych ryb, które miały nienajlepszą dietę, gdzie taki przygarbiony wygląd jeszcze nie powinien się pojawiać i to też może mylić jak ktoś porównuje ryby na podstawie zdjęć.
Trzy przykłady czemu nie ma co patrzeć na kształt ciała i ubarwienie:
Wydłużony i mocno pręgowany santanae
Źródło:
Simpsonichthys-santanae-Roter-Fächerkärpfling.png (721×479) (my-fish.org)
Bardziej masywny i przygarbiony (bo po prostu starszy) zonatus
Źródło:
JJPhoto - Category: Killi - Americas - Image: Simpsonichthys zonatus 1 (aquariumphoto.dk)
Zonatus u którego błękitne pręgi się rozlewają, a wzór na płetwie grzbietowej wygląda jak u typowego santanae
Simpsonichthys zonatus.jpg (Rozmiar: 37.23 KB / Pobrań: 151)
Źródło:
medium (460×275) (killi.org)
No i na koniec jeszcze mój starszy samiec santanae- z powodu wydłużonej płetwy odbytowej wychodzącej poza jej podstawę od przodu i od tyłu nie jest tak łatwo porównać jej położenie względem płetwy grzbietowej. Dodatkowo jak to u wyrośniętych samców wachlarków- robią się one zakapiorsko przygarbione i optycznie "przesuwa to" płetwę odbytową do przodu
Obecnie z karpieńcokształtnych zostawiłem sobie jedynie bliżej niezidentyfikowaną oraz bezproblemową odmianę Chromaphyosemion poliaki jako ditherfish dla pielęgniczek, ale przerobiłem bardzo wiele gatunków- samych Aphyosemion miałem i mnożyłem grubo ponad 50 gatunków, nie mówiąc już o innych proporczykowcach, strumieniakach, wachlarkach czy szczupieńczykach. Niestety taka drobnica wymaga kupę uwagi- wyskubywanie ikry z mopów, karmienie małego narybku i utrzymywanie w idealnych parametrach mikro-zbiorniczków odchowalników wymaga dużo regularnej pracy i właściwie uniemożliwia wyjazd dłuższy niż na dwie doby. A trzymanie rzadkich i często zagrożonych ryb tylko po to, żeby sobie pływały, bez mnożenia ich i dbania o utrzymanie "populacji akwariowej" nie jest dla mnie. Priorytetem zawsze były i są dla mnie pielęgnice, ale w przyszłości jak już pewnie będę miał stabilniejszy tryb życia to wrócę w większej skali do karpieńcokształtnych- to wyjątkowo piękne i wdzięczne ryby (no i to jak rosną w oczach sezonowe gatunki to niesamowicie satysfakcjonujący widok)